Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/38

Ta strona została przepisana.

czych i to deklamowali prozą, co poeta wierszami opisał. A ten zasługiwał na większą pochwałę, który wiernie w dostojności przybranéj na siebie osoby, na scenę wystąpiwszy żywsze wydawał uczucia gniéwu i żalu, i myśli swoje ustroił lepszych wyrazów doborem. Ale na cóż mi przydało się to wszystko, o prawdziwe życie moje, mój Boże? Jakiż miałem pożytek z téj pochwały, którą mnie za lepsze wypracowanie nad wielu rówienników moich i współzawodników zaszczycano? Czyliż to nie było na chwilę tylko kłębiącym się dymem i wiatrem przelotnym? Więcże już nie było ważniejszego przedmiotu do uprawy mojego języka i rozumu? Gdyby raczej chwała twoja Panie, chwała twoja w księgach ś. zapisana, była wstrzymała chwiejące się jak palma serce moje, nie byłoby pewnie zajmowało się próżnemi fraszkami, jako obrzydliwą karmą, właściwą ptakom drapieżnym; lecz nie jednym sposobem składaną bywa ofiara rokosznym aniołom.




ROZDZIAŁ XVIII.
Żali się na ludzi, że ściślej zachowują prawidła grammatyczne niżeli parzykazania Boskie.

Ale jakiż dziw, iż te próżności zajmowały mnie i unosiły za sobą, i odchodziłem od ciebie mój Boże coraz daléj: kiedy mi wystawiano ludzi za wzór do naśladowania, którzy, gdy opowiadali niektóre dobre swoje uczynki, wstydem się zarumienili za naganę, jeżeli nieobacznie wyśliznął się z ich ust jaki błąd mowy przeciw grammatycznym prawidłom; którzy zaś w opowiadaniu swéj wszeteczności rozwinęli całą pełność w mowy ozdobionéj dobranemi i kwiecistemi wyrazami, szczycili się za to pochwałą. Widzisz to wszystko Panie i zamilczasz „bo jesteś przewłocznym, wielce miłosiernym i w obietnicach prawdziwym [1].“ Ale czyliż zawsze

  1. Ps. 102, 8.