twojéj posiadają. Czyliż dłużen im byłeś tę nawet kształtność, któréj mieć nie mogły jedynie od ciebie?
Czemże zasłużyć mogła u ciebie materyja cielesna, aby przynajmniéj była niewidomą i niekształtną? bo aniby taką była, gdybyś ją nie był udziałał, a skoro jéj nie było, jakże sobie mogła u ciebie zasłużyć na swoje istnienie? Z jakimże zarobkiem popisze się przed tobą ów piérwszy zawiązek duchownego stworzenia, żeby przynajmniéj jak ciemna istota, pływało po przepaści do niéj podobne, lecz do ciebie niepodobne; czemżeby zapewne jeszcze dotąd było, gdyby go Słowo twoje nie było obróciło do swojego początku, i od niego objaśnione, by światłem się stało, nierówném wprawdzie, ale podobném do kształtu, który się z twoją światłością równa? Jak bowiem dla ciała nie jest jedno i to samo być, co jest być piękném, boby każde ciało musiało być piękne; tak niemniéj dla ducha utworzonego, nie jedno jest żyć, co żyć mądrze; inaczéjby nieodmienny był w swéj mądrości. „Ale jemu dobrze jest zawsze trwać przy tobie[1],“ aby tego światła, które nawróceniem uzyskał, odwróceniem się od ciebie nie utracił i nie zanurzył się do życia ciemnéj przepaści podobnego. Bo i my duchowne stworzenia podług naszéj duszy: od ciebie światła naszego odwróceni, „byliśmy niekiedy ciemnościami w tém życiu[2]“ i dotąd jeszcze prowadzimy walkę z ostatkiem téj ciemnéj nocy, póki nie zajaśnieje dzień, w którym „staniemy się sprawiedliwością twoją w jedynym Synu twoim jako góry boże, bo już byliśmy i sądem twoim, który jest jako przepaść wielka[3].“
Jak rozumieć należy te słowa, któreś w piérwszym momencie stworzenia wyrzekł: „niech się stanie światło, i stało