światło, i stało się światło.“ W nas bowiem jest różnica czasu: „czas, kiedyśmy byli ciemnościami, i czas, kiedy się stajemy światłem.“ Lecz Pismo ś. mówiąc o tych szczęśliwych duchach namienia, czémżeby były bez oświecenia ich światłem bożém; mówi o tém stworzeniu, jakoby z początku było wahające się i ciemnościami odziane, aby potém wykazało przyczynę jego chwały „nadprzyrodzonéj“ to jest: że przez świetne jego połączenie się ze światłem nieustającém i bez zaćmienia, stało się światłem. Niech to pojmuje kto może, a kto nie może, niech błaga ciebie o objaśnienie. Pocóż mi się uprzykrzać ma, jak gdybym był światłem oświecającém wszelkiego człowieka na świat przychodzącego.
Któryż człowiek pojmuje wszechmocną Trójcę? kto nie mówi o niéj? jeźli tak powiedzieć się godzi, że o niéj mówi? Rzadka nader dusza, która mówiąc o niéj, wié co mówi. Sprzeczają się jednak i dysputują, ale to jest tajemnica zasłoniona dla dusz, u których pokój nie mieszka. Radbym temu, aby ludzie zwrócili uwagę na trojakie w nich samych będące zjawisko; podobieństwo wprawdzie nieskończenie różne od świętéj Trójcy, ale przywodzę go pod ich rozwagę, abym dał im uczuć i poznać tę niezmierną jego odległość. Oto jest to potrójne zjawisko: być, wiedzieć i chcieć. Albowiem jestem, i wiem, i chcę. Ten sam jestem, który wiem i chcę; wiem niemniéj że jestem i chcę, i zarazem chcę być i wiedzieć.
Niech pojmie, kto zdoła jak dusza nasza jest nierozdzielna w tych trzech zjawiskach, które składają jedno tylko życie, jednę istotę, jak są nierozdzielnie różne. To wszystko jest w obecności człowieka, niech to w sobie rozważy, obaczy i niech mi odpowié.