źli pragnie być dłużéj jego przyjacielem, aby takiéj mowy poprzestał; odpowiedź ta zadziwiła wielce Augustyna. Po nie wielu dniach, w prawdziwém uczuciu żywéj wiary i pobożności chory dokonał życia swojego. Nieodwetowana utrata przyjaciela pogrążyła w srogą żałość Augustyna, tak dalece, że na co tylko spojrzał wszystko wyobrażało mu postać śmierci; sprawiedliwie przeto w swoich wyznaniach nad sobą boleje, że z nieumiarkowaną żałością ponosił tę stratę; że nie ma prawdziwéj miłości, jedynie ta, którą Bóg przez Ducha Ś. w sercach przyjaciół zawiąże[1].
376 roku, nie mogąc naleść w Tagaście żadnej zgoła pociechy, któraby utuliła ciężkim smutkiem rozbolałą duszę jego, ponieważ go tam wszędzie upatrywał: z tego powodu przeniósł się do Kartaginy, gdzie inne co chwila przedmioty snując się przed jego oczyma, przywodziły mu na pamięć dawniejsze jego roskosze i zabawy, odtąd zaczął potrosze ustępować smutek z serca, a czas doleczył resztę jego boleści. W Kartaginie zajął się nauczaniem retoryki, sława jego talentu rychło rozeszła się po całém mieście; zaczęła się zbiegać na jego lekcyje większa coraz liczba młodzieńców; od wszystkich prawie obsypany pochwałami, podnosił się w dumę, która z przewrotnością manicheizmu połączona, sercem jego naprzemian kołysała. W przeciągu tych lat, w których dawał lekcyje retoryki w Kartaginie, zagłębiał się z zapałem w nauce astronomii, a napotkawszy w niéj wiele bardzo zawiłych trudności względem ruchu słońca, księżyca i innych gwiazd; (bo ich nie mało ta nauka w sobie obejmowała, nim nasz Kopernik, iż tak powiem, poruszył ziemię[2], wskazał jéj bieg dzienny i roczny); w swoich tedy wątpliwościach radził się Augustyn ksiąg manichejskich, ile że i one mieściły w sobie bardzo wiele bajek o niebie,