385 roku, przybyła do Medyolanu z Afryki Matka jego z Nawigiuszem drugim synem swoim; wiedział Augustyn, jaką radością powitać matkę swoję z tak dalekiéj i niebespiecznéj po morzu podróży, powiedział jéj na pociechę: że lubo jeszcze nie jest katolikiem, ale już przestał być Manicheuszem; nieskończenie temu rada była, bo z upragnieniem oczekiwała skutku rzewliwych próśb swoich, który się już w części objawiał. Odtąd i łaska Pana Boga coraz silniéj zaczęła kołatać do jego serca; postrzegł on, że czytanie ksiąg platońskich miasto upakarzać go, dumę w nim rozzarzało; jął się tedy żywo czytania listów ś. Pawła, w których sobie wielce podobał. Do tego czasu jeszcze nie ukołysał wahającego się wątpieniem umysłu i serca swojego.
386 roku, przyszło mu na myśl iść do Symplicyana, poważnego wiekiem i nauką Medyolańskiego kapłana, który był duchownym ojcem ś. Ambrożego przez udzielenie mu chrztu ś. Przyszedłszy do niego Augustyn odkrył mu całą burżliwość życia swojego, wystawił wszystkie manowce i kręte drogi, po których tyle lat błądził: a gdy mu namienił: że czytał księgi filozofów Platońskich, które niejaki Wiktoryn sławny rzymski rektor z greckiego na język łaciński przetłumaczył, i słyszał, że prawowiernym chrześcijaninem życie zakończył; powinszował mu tego czytania Symplicyan, dodał zarazem że znał Wiktoryna osobiście, i opowiedział mu całą historyję o jego nawróceniu[1]. Niedługo potém przyszedł do Augustyna Potycyan ziomek jego, urzędnik przy dworze cesarskim; ten pobożny Afrykanin ujrzał na stoliku książkę, a wziąwszy ją do rąk z radosném podziwieniem przekonał się, że to były listy ś. Pawła Apostoła; stąd wziął pochop do religjnéj rozmowy, zaczął opowiadać żywot ś. Antoniego egipskiego; gdy przytém inne budujące przykłady żywo i obszernie przytaczał, wtedy Augustyn Duchem Bożym owioniony, wywiódł z głębi swojego sumienia
- ↑ Wyzn. księga ósma, rozd. II.