Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/49

Ta strona została skorygowana.

ślał o tobie, o mnie samą tylko próżność światową; matka zaś mniemała że nabyte nauki, nie będą dla mnie żadną przeszkodą, ale uważała je, jako stopnie, po których aż do osiągnięcia ciebie wznosić się miałem. Tak się tego domyślam, przywodząc sobie, ile mogę, na pamięć rodziców moich obyczaje; oprócz tego, zamiast użycia przezornéj surowości, rozpuszczano mi lejce do zabaw, do mnogich żądz i nieprawych czynów; to wszystko było gęstą mgłą, która zasłaniała moje oczy mój Boże! przed jasnością twéj prawdy; a stąd „wystąpiła jakoby z tłustości nieprawość moja [1].“




ROZDZIAŁ IV.
Mówi o występku kradzieży.

Panie, twoje boskie prawo zaiste wymierza sprawiedliwą karę na kradzież, jako i prawo przyrodzenia palcem twoim na sercu człowieka pisane, którego ani sama nieprawość ludzka przemazać nie może. Któryż złodziéj temu rad, że od drugiego złodzieja został okradziony? Albo któryż bogacz dozwoli brać swoję własność ostatecznym nawet niedostatkiem uciśnionemu? Ja atoli chciałem popełniać kradzież, i tak uczyniłem, nie będąc do tego żadnym niedostatkiem ani potrzebą zmuszony, lecz tylko obrzydzeniem sobie sprawiedliwości, a nasyceniem się nieprawością, ponieważ ukradłem to, czego więcéj i daleko w lepszym gatunku miałem.

Ani częstokroć téj rzeczy chciałem używać, któréj pragnąłem przez kradzież, ale miałem uciechę w saméj kradzieży i grzéchu. W sąsiedztwie naszej winnicy było drzewo gruszkowe owocem obciążone, który ani smakiem ani pięknością nie wabił do siebie. Do otrzęsienia i zabrania tego owocu pobiegliśmy w znacznéj liczbie niegodziwi młodzieńcy około zachmurzonéj północy; przedłużywszy na podwo-

  1. Ps. 72, 7.