Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/55

Ta strona została przepisana.

browolnie popełnił, i te od których pełnienia mnie twoje miłosierdzie oszczędziło. Któryż śmiertelnik słabość swą ściśle rozważając, ośmieli się własnym siłom przypisać to, że chowa swoję czystość i życia niewinność, w tém zwłaszcza mniemaniu, aby cię mniéj kochał; jakoby mu było mniéj potrzebne miłosierne przebaczenie, którego udzielasz nawróconym, i szczérym żalem skruszonym grzésznikom? Ktokolwiek zaś rychło pośpieszył za głosem twoim wzywającym go, i uniknął wszelkich nierządów; których bolesne przypomnienie moje tu napisane, i własne wyznanie moje czytać będzie; niech nie wyśmiéwa mnie uzdrowionego od tego lekarza, któremu on wszystko dłużen, że nie chorował, albo raczéj, że mniéj chorował; niech cię tyle, owszem więcéj jeszcze kocha, za to wdzięczny: ponieważ ten, który mnie z tak niebespiecznéj choroby grzéchowéj uwalnia, tenże sam onego od śmiertelnych grzéchów nie mniéj ocalił.




ROZDZIAŁ VIII.
Co kochał w swéj kradzieży.

Jakiż w ten czas miałem użytek niestety! z moich uczynków, które sobie nieszczęśliwy z boleścią serca i zawstydzeniem teraz na pamięć przywodzę, a nadewszystko z owéj kradzieży, w któréj nic więcéj, tylko onę samę kochałem, nic więcéj zapewne, a gdy ona niczém była, więc tém nikczemniejszy byłem! Sam jednak nie byłbym jéj popełnił; tak sobie przypominam ówczesną skłonność duszy; nie byłbym jéj zapewne sam jeden popełnił. Więc w tém kochałem i towarzystwo spólników mojego uczynku. Coś więcéj tedy kochałem oprócz kradzieży? Owszem, nic więcéj, bo niemniéj towarzystwo niczém było.
Ale cóż tu jest rzeczywiście? któż mnie w tém objaśni, jeśli nie ten, który oświéca moje serce i wszelkie jego ciem-