Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/60

Ta strona została przepisana.

mnie było udziałem, tém bardziej, jeżeli osoba kochana była po méj woli.
Źródło wytryskujące z czystéj przyjaźni mąciłem sprosną pożądliwością, a świetność jéj zachmurzałem z piekła wyziewaném wszeteczeństwem; tak sromotny i nieuczciwy, pełen próżności, za obyczajnego jednak i grzecznego uchodzić chciałem, wpadłem tedy w więzy miłości, któremi pragnąłem być ujęty. O Boże mój! o nieskończone miłosierdzie moje! jakąż goryczą tę moję przyjemność twoja dobroć zaprawiała! Byłem kochany i doszedłem tajemnie do związków używania: tak rozradowany motałem się dobrowolnie w sidła utrapienia, i niebawnie za to odbiérałem chłostę, jakby żelaznemi i rozpalonemi rózgami: zawiści podejrzenia, bojaźni, gniéwu i zwaśnień.




ROZDZIAŁ II.
O widowiskach teatralnych.

Zajmowały mnie z upodobaniem teatralne widowiska, które wystawiały mi obraz méj nędzy i dolegliwości, i rozdmuchiwały zarzewie mojego ognia. Ale czém się dzieje, że tam człowiek chce ubolewać i łzawém okiem patrzéć na żałosne i tragiczne przygody, których on sam cierpiećby nie chciał? A jednak widz chętnie ponosi pochodzącą z nich boleść, która się u niego w roskosz przeradza. Czémże to jest, jeżeli nie obłąkaniem rozumu politowania godném? Albowiem tém żywiéj się nad niemi rozczulamy im mniéj jesteśmy z téj namiętności uleczeni; nasze tedy cierpienie nieszczęściem, a politowanie nad innemi, miłosierdziem zowiemy. Ale jakiéjże litości godne są sceniczne wymysły? Czyliż, tam słuchacza ku ratunkowi powołują? nie zapewne; jest on jedynie do rozczulania się wezwany, i tém więcéj aktora sceny uwielbia, im żywiéj nad nią boleje. A jeżeli wystawienie ludzkich nieszczęść, dawnych, albo zmyślonych.