Strona:Wyznania świętego Augustyna.djvu/92

Ta strona została przepisana.

mającego? Największą W mojém strapieniu rozrywkę i ulgę przynosiły mi, pocieszenia od moich przyjaciół, którzy to ze mną kochali, com miasto ciebie kochał; były to niepoliczone bajki, ciągłe i nieustanne kłamstwa, nieprawe roskosze, które spólnemi wyrazami uszy łechtając, nasz umysł kaziły. A chociażby który z moich przyjaciół był życie zakończył, te kłamstwa i bajki byłby od zamoru ocalały.
Inne prócz tego powaby ujmowały moję duszę: wzajemne rozmowy, wesołość umysłu, życzliwe ich oświadczenia i pochwały, wdzięcznomownych ksiąg czytania, przystojne żarty, uprzejmy szacunek, rzadka sprzeczka bez uszczypliwości i przekąsu, jakoby sam człowiek ze sobą upierał się, by przez ten rzadki spór ugruntować w umysłach stałą zgodę; nauczanie, i nawzajem uczenie się, upragnione przyjaciół nieobecnych oczekiwanie, i radośne onychże przychodzących przyjęcie. Wszystkie te przyjemne dowody, które z serc przyjacielskich wynurzane bywają: usty, językiem, oczyma, i tysiącem uprzejmych poruszeń, rozdmuchując w umysłach zarzewie przyjaźni, na ognisku milości wszystkich umysły w jeden zlewają.




ROZDZIAŁ IX.
Że nie masz prawdziwéj przyjaźni tylko w Bogu.

To jest właśnie co w przyjaciołach kochamy, a taką miłością kochamy, że niewdzięcznością czuje się być obciążone ludzkie sumienie, jeżeli się miłością za milość nie wywiązuje: nic więcéj od kochanéj osoby nie żądając tylko szczéréj życzliwości dowodów. Ztąd wynurza się ciężka żałość po zgonie osób kochanych, owa posępna boleść, a słodka przyjaźń w gorycz przemieniona, rzéwnemi łzami serce odwilża: utrata przeto życia umierających, rodzi śmierć żyjącym. Szczęśliwy, kto ciebie kocha, kto w tobie przyjaciela, a nieprzyjaciela dla ciebie miłuje! ten tylko sam nigdy nie