Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/112

Ta strona została skorygowana.

zach, o koniach wyścigowych i kochankach, a ja przez sześć lat przejadłem tylko sto tysięcy talarów ze swego majątku... Co prawda, wygrałem na wyścigach znaczne nagrody a i w Baden i w Hamburgu nieraz mi się poszczęściło... mogłem więc dawać sobie radę z chmarą wierzycieli, którym w terminie zatykałem gębę bądź co bądź pewnemi wypłatami... Dziś mam trzy kroć sto tysięcy franków długu, ale komornicy nie mają mego nazwiska, a hypoteka dóbr Flammaroche jest jeszcze czysta, więc zdawałoby się, że kredyt znaleść mogę wszędzie... wszyscy tak myślą, prócz mnie... Czuję ja, widzę z różnych oznak, że ten kredyt do złudzenie tylko, pozory czcze... Niechby się jeden z wierzycieli stał upartym, a wszystkoby naraz runęło... Jeden weksel nie zapłacony na czas, sprowadziłby ogólną ruinę, bankructwo; a w przyszłości nader blizkiej mam termin bardzo groźnych wypłat... Potrzeba byłoby obciążyć hypotekę, a niech się tylko hypoteka trochę u mnie zamaże, wnet bankructwo w całej okropności...
Jak z tego wyjść?.. Był tylko jeden sposób wybrnięcia. Poszedłem do matki, powiedziałem jej tyle o mem położeniu, ile było niezbędnem, ażeby wiedziała, i w końcu rzekłem: „Ożeń mnie. Widzisz, że mi potrzeba bogatej żony... Chciałbym jednak, ażeby była młoda, a niezawadziłoby też, ażeby była ładną“... Matka moja ma krewnych potrochu wszędzie. Pisała przez trzy dni ciągle i poczta rozniosła mnóstwo listów na wszystkie cztery strony świata. — Mnóstwo też nadeszło odpowiedzi,. między niemi kilka zadawalających. Mieliśmy przed sobą wybór.