Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/114

Ta strona została skorygowana.

lepszy kupiec — dorobkiewicz z nędznej jakiej uliczki paryskiej miałby się za zbyt małego pana ażeby się zgodzić na zamieszkanie w takim jak tu zamku.
Baronowa Vergy (nazywam ją kuzynką, sam nie bardzo wiedząc dla czego) przyjąła mnie bardzo mile... Znać, że ta wdówka była kiedyś prawie paryżanką, zawsze jej coś zostało...
Udzieliła mi bardzo sprytnie wszelkich potrzebnych wskazówek do działania, objaśniła mnie, jak można sobie zjednać względy jenerała, a o przyszłej margrabinie de Flammaroche mówiła, mi z prawdziwym zapałem.
Pozwoliłem jej się nagadać, a sam mówiłem... zobaczymy!
Około godziny czwartej, wielka landara, zaprzężona w cztery konie, dalibóg wcale niezłe, przywiozła hrabiego de Franoy i jego córkę,
Hrabia i mała wysiedli, baronowa przystąpiła do wzajemnego zaznajomienia,
P. de Franoy, jak sądzę, nie będzie wcale przykrym teściem. Daję mi co do tego nadzieję jego siedmdziesiąt pięć lat i świeży atak apoplektyczny. Zresztą, jest to jenerał w całem znaczeniu tego wyrazu; jenerał począwszy od krótko ostrzyżonej czupryny srebrzystej i długich białych wąsów, aż do butów z ostrogami. Gdy mówi, chodzi, gdy je, pije, zawsze z niego jenerał; musi być zapewne jenerałem, gdy nawet śpi. Słóżba jego, zamiast go tytułować panem hrabią, mówi do niego: „panie jenerale“... Tak on woli... Ale przy całej swej doskonałości, jako jenerał, ma on zresztą obejście się bardzo arystokratyczne... Stary ten żołnierz jest prawdziwym szlachcicem.