Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/117

Ta strona została skorygowana.

wszystkie rozkosze, wszystkie przyjemności, jakie wielki świat paryzki daje młodej kobiecie, subtelnie przedstawić.
Baronowa pomogła mi w tym względzie i podtrzymywała rozmowę. Berta mało co mówiła. Nawet te czarowne miraże zdawały się być dla niej dość obojętnemi. Łatwo to wytłomaczyć. Nie wyjeżdżała nigdy ze wsi, z początku więc trudno byłoby jej przyzwyczaić się do tak raptownej i zupełnej zmiany w przyzwyczajeniach... Ale pomyśli o tem, ręczę, i wrażenie, chociaż nie przyjdzie nagle, ale niemniej będzie głębokie.
O dziesiątej oba powozy już były zaprzężone. Jenerał powiedział mi, iż byłby wielce rad widzieć mnie u siebie i że wierzchowce swe oddaje do mego rozporządzenia. Przyjąłem to uprzejme zaproszenie i pojechaliśmy w tą samą stronę, bo droga, prowadząca do zamku Cusance, przechodzi przed zakładem kąpielowym Guillon.
Nazajutrz po południu skorzystałem z danego mi pozwolenia i pojechałem złożyć szacunek swój staremu jenerałowi i jego córce.
Tak zwany zamek Cusance jest prawie również niedorzeczny, jak Saint-Juan, ale daleko lepiej położony. Jest tu park wcale niebrzydki, w którym nie brak ani dużych drzew, ani kwiatów, ani wody bieżącej. Możnaby tu znośnie przemieszkać dwa tygodnie z rzędu,
Jenerał właśnie grał w szachy z jakimś kapitanem od huzarów, będącym na urlopie w jednej z sąsiednich wsi, który mi się od pierwszej chwili wielce niepodobał, chociaż prezentuje się raczej dobrze, niż