Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/193

Ta strona została skorygowana.
XXIII.

Baronowa znała w Besançon jeszcze z lat dziecinnych pewnego doktora, przyjaciela jej rodziny. Doktór ten, starzec siedmdziesięcioletni, nazywał się Fangel. Bogaty był, wdowiec, bezdzietny i nie praktykował już, ale używał powszechnie dobrze zasłużonej sławy wytrawnego lekarza i młodzi jego koledzy zawsze zasięgali u niego rady, gdy mieli do czynienia z ciężką i zawiłą chorobą, Baronowa de Vergy udała się wprost do niego.
Przyjął ją jak najuprzejmiej.
— Mam podwójne prawo ucałować cię, kochana baronowo — zawołał z uśmiechem — raz jako starzec, powtóre, że widziałem jak przyszłaś na świat, jak szczebiotałaś i skakałaś maleńka na moich kolanach... jużem nie spodziewał się pani zobaczyć... Czemże mogę pani służyć? W jakim charakterze odwiedzasz mnie pani... czy jako przyjaciela czy jako lekarza?..
— Szczególnie jako przyjaciela — odpowiedziała baronowa — ale trochę i jako lekarza..
— Czyżbyś pani była cierpiącą?.. Wcale pani przecie nie wyglądasz na chorą...
— Jestem jaknajzdrowszą...
— Więc to dla kogo innego chcesz się pani poradzić?
— Chodzi tu o pewną młodą osobę, jedną z moich przyjaciółek, która nawet nie wie, że się do pana udaję.
— Choroba zapewne niezbyt ciężka...