Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/272

Ta strona została skorygowana.

cało życie i więcej niż życie, bo miłość, skrupułowi niedorzecznemu może, ale wzniosłemu w swem szaleństwie.
Henryk uczynił gest, którego niema wymowa błagała Blankę o pośpiech.
Uśmiechnęła się i mówiła dalej:
Cztery lat temu, Berta miała wtedy najwyżej lat szesnaście, jenerał pod wrażeniem świeżego ataku apoplektycznego i z obawy utraty życia przy drugim, pragnął wydać moją kuzynkę za margrabiego Gouliana de Flammaroche...
— Znam go... — szepnął p. de Nathon, krzywiąc się znacząco.
— Nie myśl o nim zbyt źle, mój drogi hrabio — rzekła baronowa ze śmiechem — to jeden z moich krewnych, z niego, jak pan wiesz, światowiec i wiele kobiet ceniło go bardziej podobno, niźli wypadało... Ale mojej kuzynce wcale się nie podobał... W tymże czasie, kiedy margrabia starał się o nią bez najmniejszego powodzenia, jenerał przyjmował poufale w domu pewnego młodego oficera, którego rodzina, rodzina zresztą chłopska, mieszka w tej okolicy, a który bawił tu wówczas na urlopie... Zakochał się on w Bercie.
— A panna de Franoy w nim!! — zawołał Henryk, a brwi mu się nagle ściągnęły.
— Ta spóźniona zazdrość nie ma żadnej racyi, kochany hrabio! — odezwała się Blanka z nowym uśmiechem. — Powtarzam panu, że Berta miała zaledwie lat szesnaście!.. Dziecko przez wiek swój, sercem była jeszcze większem dzieckiem... Kochała ona tyl-