Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/277

Ta strona została skorygowana.

— Naturalnie... Badałam jego twarz...
— I nic nie dostrzegłaś na jego twarzy?..
— Widziałam to, co mogłabym zobaczyć w głębi jego duszy... boleść i litość...
— A nienawiści, wzgardy?..
— Nie, tylko współczucie głębokie dla twych niezasłużonych cierpień...
— Przysięgasz mi to, Blanko?..
— Bez wahania!
— A kiedy skończył czytanie tego strasznego listu, kiedy się dowiedział o wszystkiem, cóż mówił?..
— To powiedział moje drogie dziecko: „Niech przeszłość będzie tylko przykrym snem i niczem więcej!.. Niech Berta zapomni o wszystkiem, jak ja zaraz zapomnę! Nigdy żadne słowo z ust moich nie roztworzy jej ran... Niechaj nigdy żadne jej słowo nie przypomina mi tego, co znika już w mej duszy gorejącej miłością, jak znikają litery z tego papieru unicestwionego płomieniem!.. Gdy to mówił, list twój, który zapalił, przemieniał się w popiół. Potem dodał: Teraz wszystko skończone!.. O niczem już nie wiem wiem tylko, że kocham Bertę po nad wszystko, że ona jest moją radością, szczęściem mojem, życiem...“
Zaledwie baronowa dokończyła tych słów, a twarz Berty rozpromieniała, jak przedtem twarz hrabiego de Nathon.
Zawołała gorączkowo:
— O! więc dobrze znałaś jego szlachetne serce!.. dobrze go oceniłaś!.. Kiedy ja zwątpiłam, ty ani na chwilę nie straciłaś wiary w niego!.. Blanko, ocaliłaś mnie!.. Życie winnam ci, moja siostro!.. Uklęknijmy, uklęknijmy!.. i podziękujmy Bogu“.