Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/28

Ta strona została skorygowana.

nić, że odkąd Sebastyan wyszedł ze szkoły wojskowej, ojciec Gérard dawał mu hojnie pensyi miesięcznej półtora tysiąca franków. Dzięki tej szczodrej zapomodze, młodzieniec mógł żyć prawie na równej stopie z najbogatszymi oficerami w pułku.
Ojciec Gérard, uprzedzony na dni kilka listownie o przyjeździe syna, zrozumiał instyktownie, że młodemu oficerowi nie byłoby zbyt przyjemnie i przystojnie mieszkać wśród takich rupieci, jakiemi się on zadawalniał pomimo dwudziestu pięciu tysięcy franków rocznego dochodu i tytułu mera.
Kazał więc zaprządz dwa wozy, służące zwykle do transportów drzewa i pojechał do Baume-les-Dames, gdzie wydał półtora tysiąca franków u tandeciarza na kupno starych mebli, dość przyzwoicie odnowionych.
Przywiezionemi rzeczami umeblowany został duży kwadratowy pokój, w którym świeżo wybielono ściany. Przy łóżku i przy oknie pozawieszano też firanki. Na kominku pomiędzy dwoma lichtarzami mosiężnemi, naśladującemi bronz, stanął zegar z czasów pierwszego cesarstwa i dwa bukiety kwiatów sztucznych pod kloszem, a ojciec Gérard zaś zatarł ręce, wyznając sobie nie bez trudności, że chociaż wszystko to bardzo drogo kosztuje, lecz trzebaby już być chyba bardzo wymagającym, aby nie podziwiać tej elegancyi tak zupełnej i tej dystynkcyi tak widocznej.
— Sebastyan będzie zadowolony! — pomyślał. — Drogie dziecko zaszczyt mi przynosi, co prawda!.. Kapitan i to z orderem! Dla ojca bardzo to pochlebne, ale też mu urządziłem mieszkanie, jakby jakiemu księciu!...