Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/291

Ta strona została skorygowana.
CZĘŚĆ DRUGA.

SYN.

I.

Czytelnicy łaskawi będą towarzyszyć nam do Paryża i przestąpić wraz z nami próg sali jadalnej w ślicznym pałacyku.
Godzina jedenasta zrana tylko co wybiła, zaczynał się październik 1867 roku, zatem siedmnaście lat upłynęło od ślubu panny de Franoy.
W tym pokoju jadalnym, umeblowanym bardzo bogato i ze smakiem artystycznym bez zarzutu, trzy osoby, hrabia i hrabina de Nathon, oraz ich córka jedynaczka Herminia, siedziały około stołu, zastawionego wspaniałą i cenną porcelaną.
Hrabia Henryk miał teraz pięćdziesiąt sześć lat włosy jego i faworyty były prawie białe, ale ponieważ twarz jego bynajmniej się nie zestarzała, a spojrzenie i uśmiech zachowały młodość i postać cała pozostała zręczną i ruchliwą, twierdzić było można bez pochlebstwa, iż zawsze jeszcze nietylko wydawał się eleganckim, ale też mógł się podobać. Srebrzysty po-