Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/300

Ta strona została skorygowana.

I bojąc się, ażeby hrabia nie dostrzegł jej wzruszenia, pośpieszyła dodać:
— Taka rozsądna kobieta jak Blanka, nie może się mylić w zdaniu o ludziach, niewątpliwie zatem syn jej chrzestny, okaże się godnym uprzejmości jaką go otoczymy.
— To jakiś charakter poważny i rzadkiej inteligencyi... — podchwycił hrabia. — Zrobię z niego dyplomatę,
— A ja szczęśliwego człowieka... — pomyślała Berta.


∗             ∗

Baronowa napisała w swym liście: „Armand Fangel stawi się u ciebie wkrótce po odebraniu przez ciebie tego listu“.
Berta długie godziny spędziła nad zbadaniem tego wyrazu: „wkrótce“.
Czy to miało znaczyć nazajutrz, za dwa dni, czy też w przyszłym tygodniu?
Wreszcie przyszła do wniosku, że to być musi „nazajutrz“ i przygotowała się zarówno fizycznie jak i moralnie na tą wizytę, oczekiwaną z taką niecierpliwością, upragnioną tak gorąco. Ubrała się z większą jeszcze staranniejszą, niż zwykle. Włożyła na siebie suknię, w której było jej najlepiej do twarzy, uczesała się tak, ażeby uwydatnić swą anielską urodę i nietkniętą młodość wyrazu twarzy. Ona, co się jej dotąd nigdy nie zdarzało, stała się na ten raz kokietką, chciała ażeby Armand, który o jej wieku zapewne słyszał od baronowej, zdziwi się, gdy zobaczy ją tak młodą i piękną.