Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/310

Ta strona została skorygowana.

Tymczasem hrabia mówił:
— Moje drogie dziecko — rzekł — wszak pozwolisz mi pan tak cię nazywać, pomyślemy trochę o twej przyszłości... Masz zapewne jakieś nadzieje, jakieś marzenie... W twoim wieku i w twojem położeniu, byłoby zbrodnią ich nie mieć.
— Uspokój się, panie hrabio, mam je.. — odpowiedział Armand z uśmiechem.
— Chwała Bogu!.. Jakiż cię zawód najbardziej pociąga?..
— Jestem doktorem praw, Myślałem o adwokaturze,
— Bardzo dobrze. Ale adwokatura powinna być dla ciebie środkiem a nie celem. Przejdziesz pośród adwokatury paryzkiej, zostawiając po sobie świetne ślady i pójdziesz wyżej... Jedyna karyera, gdzie możesz odegrać dużą rolę, do jakiej cię przeznaczają twe niepowszednie zdolności, jest karyera polityczna. Jesteś mówcą, czuję to... Tryumfami przed kratką poprzedź tryumfy swe na trybunie... Gdy będziesz deputowanym, od ciebie zależeć będzie zostać ministrem.
— Ja deputowanym? — zawołał Armand.
— Bezwątpienia... W czem masz swój majątek?
— Czterykroć sto tysięcy franków w rencie skarbowej i pół miliona w dobrach, w departamencie Doubs.
— Cudownie!.. Wyborcy z Doubs tem pewniej powołają cię do Izby, że mamy przed sobą kilka lat do przygotowania wyborów... Ale tymczasem potrzeba pracować... Przy pracy możesz zostać gwiazdą. Cóż chcesz?
— Chciałbym. Ale...
— Tylko bez ale! — przerwał Henryk. — Skro-