Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/39

Ta strona została skorygowana.

tworną elegancyą i podała rękę panu de Franoy, mówiąc żartobliwie:
— Cóż, przyjmiesz mnie jenerale?
— A przyjmę! przyjmę!.. — odparł hrabia, całując swego gościa w oba policzki. — Szczęśliwą myśl miałaś, droga Blanko!.. Pozwól sobie przedstawić nowego przyjaciela, pana Gréarda, kapitana huzarów.. — dodał.
Potem, zwracając się do Gérarda, mówił dalej:
— Pani baronowa de Vergy, nasza krewna i, jak panu zapewne wiadomo, jako z tych stron, właścicielka zamku Saint-Juan, gdzie mieszka cały już rok, od czasu owdowienia.
Blanka de Vergy była kobietką trochę szczupłą, ale bardzo zgrabnej postawy. Bardzo ciemnej cery i włosów, i raczej brzydka niż ładna, miała jednak w sobie tyle wdzięku, gdy się uśmiechała, że za sympatyczną i prawie za powabną uchodziła twarz jej nieregularna, oświetlona pięknemi czarnemi oczyma.
Bertę nazywała „kuzynką“, była bowiem synowicą hrabiego de Franoy.
Blanka w szesnastym roku życia wyszła za barona de Vergy, człowieka bardzo miłego i jaknajlepszego w świecie, ale szalonego hulakę, który ją unieszczęśliwił, nadwerężył jej majątek i bezwątpienia całkiem by ją zrujnował, gdyby nie w porę umarł, zabity w pojedynku, zostawiając młodą żonę wdową i bez dzieci właśnie, kiedy zaledwie rozpoczynała dwudziesty pierwszy rok.
Baronowa poprzysięgła sobie, że po pierwszej tak przykrej próbie, nigdy już za mąż nie wyjdzie, Bez najmniejszego żalu wyrzekła się pobytu w Pary-