Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/444

Ta strona została skorygowana.

W przeddzień pojedynku, jak sobie przypominają czytelnicy, słyszała, jak młodzieniec mówił do wicehrabiego de Mornay o głębokiem przywiązaniu i szacunku bez granic, jakie miał dla niej.
Zkądże ta niechęć i zakłopotanie teraz w jej obecności? Dlaczego wreszcie przed nią uciekał? Pani de Nathon prawie doszła do tego przekonania, że Armand nie mógł jej przebaczyć niebezpieczeństwa, na jakie się za nią naraził i cierpień, jakie za nią z tego powodu przeniósł.
Wmawiała to w siebie, a przecie wiedziała, jak takie tłomaczenie nie licuje z szlachetną i rycerską naturą jej syna.


∗             ∗

W końcu listopada hrabia, hrabina i Herminia opuścili d’Amberville, wrócili do pałacu na bulwarze Hausmana i znowu życie ich zaczęło się takie same, jakie było roku poprzedniego.
Jednocześnie panna Fanny, zacna pokojówka i ładny August, wzorowy pokojowiec, uczepili się znów marzeń swych gorących, przerwanych chorobą Armanda i odjazdem na wieś.
Ziszczenie tych rojeń polegało jak wiadomo, na zręcznem wyzyskaniu tajemnicy ich państwa.
August i Fanny, każde z osobna, wyczekiwało tylko sposobności, obiecując sobie, że jeśli się ona prędko nie nadarzy, potrafią ją sami wytworzyć.
Pani de Nathon, zapominając, że już raz o mało co nie dostrzeżona została jak przez męża tak i przez Armanda, w przeddzień pojedynku, albo może nie