Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/450

Ta strona została skorygowana.

szym szeregu, tak pod względem poglądów, jak erudycyi i stylu i zjednały mu wkrótce zasłużony rozgłos.
Nie było już wątpliwości, że gdy dojdzie wiekiem do lat, przepisanych przez prawo dla postawienia swej kandydatury w swoim departamencie, znaczną większością głosów wejdzie do Izby.
A znalazłszy się w Izbie, przy świetnej wymowie i wykształceniu gruntownem a wielostronnem, może zostać jednym z tych wpływowych przywódców stronnictwa, których w przyszłości czeka może miejsce w ministeryum lub w ambasadzie.
Owóż p. de Nathon, widząc taką przyszłość otwartą przed swym protegowanym, powiedział pewnego dnia:
— Czemu nie mógłby on być moim zięciem?
Ta myśl, stając się dla hrabiego pokusą, wywołała jednak w umyśle jego pewne zarzuty, z których dwa były najgłówniejsze:
— Armand był bardzo młody...
— Armand nie był szlachcicem...
Ale przy głębszem zastanowieniu, cóż znaczył wiek? Armand prawie o sześć lat starszym był od Herminii. Jego zaś upodobania, zwyczaje, tryb życia, dawały większą i lepszą rękojmię, niż jakie mogło zapewnić postępowanie ludzi, nawet o dziesięć lat od niego starszych.
Armand, choć mniej bogatszy od hrabiego, posiadał ładną fortunę, do której z czasem przyłączyć się miał i majątek baronowej Vergy. Pod tym względem stanowił więc niewątpliwie dobrą partję.
Kwestya tylko była o „nazwisko“, a dla Henryka była to rzecz bardzo poważna.