Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/451

Ta strona została skorygowana.

Myśl, że Herminia nazywać się będzie panią Fangel, niezmiernie niepodobała się hrabiemu.
Ale i na to nasuwała się rada.
Można było u władzy właściwej wyrobić dodanie do nazwiska Armanda nazwisko rodziny, do której wchodził. W ten sposób zostałby „Fangelem de Nathon“.
Po niejakim czasie, po wyświadczeniu jakiej przysługi państwu, dekretem władzy pozwolonoby młodzieńcowi przybrać tytuł hrabiego i z iściłoby się marzenie dyplomaty, gdyż nadal byłby utrzymany jego ród, który teraz przy braku potomka płci męzkiej, mógł na nim wygasnąć.
Henryk wiele nocy rozważał tą kwestyę i rozstrzygnął ją wreszcie w sposób twierdzący, ale pozostało mu jeszcze otrzymać na to zezwolenie trzech osób: Herminii, Armanda i pani de Nathon.
Zgoda zupełna ze strony Berty, zdała się być hrabiemu niezawodną. Armand, ponieważ w nikim się nie kochał, będzie uszczęśliwiony, mogąc oddać serce swe zachwycającej i trochę naiwnej Herminii. Przedewszystkiem jednak należało zręcznie wypytać Herminię, bo gdyby przypadkiem Armand nie podobał się temu kochanemu dziecku, jeżeli nie jako przyjaciel, ale jako mąż przyszły, hrabia postanowił z góry wyrzec się projektów tego związku.
Pan de Nathon miał z córką długą rozmowę, a dla dowiedzenia się, co rzeczywiście myśli, nie potrzeba mu było używać wielkiej dyplomacyi.
Herminia, skłonna z natury do wynurzeń, była szczerą jaknajzupełniej.