Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/452

Ta strona została skorygowana.

Z rozmowy tej, hrabia nabrał pewności, że Herminia miała dla Armanda bardzo żywą sympatję. Wydawał się jej bardzo miłym, ładnym i w ogóle podobał się jej o wiele lepiej od wszystkich młodych ludzi bywających w salonie rodziców. Lubiła z nim rozmawiać, pragnęła zawsze jego towarzystwa, ale nie doznawała wzruszenia gdy wchodził, nie rumieniła się słysząc jego nazwisko, nie wpadała w zadumę gdy pomyślała o nim, a jeżeli cieszy się z jego obecności, to przecie nie smuciła się z jego nieobecności.
Wszystko to było raczej tylko przywiązaniem siostry i niczem więcej, ale p. de Nathon powiedział sobie, że to uczucie łagodne i spokojne, zmieni się bardzo prędko na inne żywsze, kiedy Armand Fangel z przyjaciela stanie się narzeczonym dziewczęcia.
— Teraz — pomyślał hrabia — potrzeba tylko wypytać Armanda, tak, jak wypytałem Herminię. Z nim trzeba postąpić stanowczo, t. j. otwarcie ofiarować mu rękę naszej córki, bo choćby w niej był nawet szalenie zakochanym (co mi się nie wydaje), nigdyby sam nie śmiał mnie o to prosić. Nazwisko Herminii i jej posag milionowy krępują delikatnością i dumą tego uczciwego, szlachetnego młodzieńca, Moja zaś godność w niczem nie będzie zadraśnięta, a wyobrażam sobie zawczasu wesołą niespodziankę dla Berty, gdy jej powiem, że syn chrzestny jej kuzynki i jej najlepszej przyjaciółki, który jest już jakby naszem dzieckiem, zostanie naprawdę jej synem!..
Armand żył jaknajspokojniej, pracując bardziej niż kiedykolwiek, gdyż praca była dlań szczęściem i nie podejrzewał zgoła projektów hrabiego, ktore