Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/474

Ta strona została skorygowana.

Szczególna rzecz! Pośród tych czarodziejskich widziadeł, wywoływanych przez jego wyobraźnię, Herminia zajmowała najmniej wydatne miejsce. Łagodna twarzyczka tego anioła-dziecka, które zostać miało jego żoną, wdzięk czarowny dziewczęcia, wcale nie wzruszał serca Armanda. Siostrą mu była zawsze a nie narzeczoną...
Niepokój młodzieńca co do hrabiny znikł, nie pozostawiwszy śladu. Wszystko, co wydawało się niezrozumiałem, czyż się nie tłomaczyło teraz najnaturalniej w świecie.
Bez wątpienia, pani de Nathon, tak samo jak hrabia, myślała o możliwości związku między Herminią a młodzieńcem.
Jej odwiedziny tajemnicze w pawilonie, zamiast znamionować popędy wiarołomnej żony, czyż nie mogły pochodzić z troskliwości matki, która chciała sama naocznie, zapoznać się z życiem wewnętrznem i przyzwyczajeniami swego przyszłego zięcia.
Kwiaty przynosi mu hrabina, jako przyszłemu mężowi Herminii...
Potajemnie zabrała jego fotografję, jako fotografję męża Herminii...
Wszystko więc działo się jaknajlepiej na tym jaknajlepszym świecie!..