dza majątkiem po ojcu wartości czterykroć sto tysięcy franków w pięknych posiadłościach ziemskich. Widzi stryj, że z majątku jest tobie równy...
— Co najmniej równy! — szepnął hrabia. — Ale powiedz mi, a w jakim jest wieku ten młodzieniec?
— Ma dwadzieścia siedm lat.
— Przystojny?
— Śliczny, przynajmniej takim był, kiedym go w Paryżu widywała często u jego matki, a chyba nie mógł się teraz bardzo zmienić. Wychowany jest nader starannie, bardzo elegancki i o ile sobie przypominam, bardzo inteligentny. Odznaczony jest orderami...
— Za jakie zasługi?
— Przez rok czy przez dwa lata był trzecim sekretarzem ambasady, ale porzucił już zawód dyplomatyczny,
— Cóż więc teraz porabia?
— Ależ to zapewne, co i wszyscy młodzi ludzie w Paryżu takiego jak on stanu, mający dość majątku, ażeby być swobodnymi zupełnie... Należy do dwóch czy trzech klubów, bywa w towarzystwach, jeździ konno... nawet dzielny z niego sportsmen...
— Ależ moja droga baronowo, to bardzo czcze życie... prowadzące z łatwością do tysiąca szaleństw — mruknął hrabia de Franoy.
— Sądzę jednak, że p. de Flammarche nic sobie nie ma do wyrzucenia w tym względzie... Margrabina często powtarzała przedemną, że tylko szczycić się może ze swego syna...
— No, to masz słuszność, moja kochana synowico... margrabia de Flammarchejest wyborną partyą.
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/52
Ta strona została skorygowana.