Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/54

Ta strona została skorygowana.

— O! baronowo, zanadto się spieszysz! Przedewszystkiem trzebaby jeszcze zobaczyć tego świetnego młodzieńca...
— Nic słuszniejszego, ale też i nic łatwiejszego.
— Nie tak to łatwo!
— Dlaczego?
— Jesteś zanadto młodą, ażeby mógł u ciebie gościć margrabia, pomimo dalekiego pokrewieństwa... ja zaś bez niejakiego z góry zobowiązania się, nie mogę prosić o przyjechanie do mnie, a do Paryża wędrować nie mam wcale ochoty.
— Zapomina stryj o istnieniu wód Guillon, które znajdują się w twojem jak i mojem sąsiedztwie... W zakładzie kąpielowym każdy ma prawo zamieszkać i jest to miejsce neutralne, gdzie wszyscy mogą się spotykać... Dość mi będzie jednego słowa od stryja i zaraz napiszę do margrabiny... W trzy dni później margrabia, z porady lub bez porady lekarskiej zapisany zostanie na listę kąpiących się w Guillon... Mnie złoży wizytę... Zapraszam go na obiad i was jednocześnie proszę... Znajomość zrobiona... Jeżeli Goulian nie spodoba się wam, odrazu wszystko skończone... Jeżeli zaś przeciwnie, spodoba się, upoważnisz go stryju, do częstego u siebie bywania i będziesz mógł go dostatecznie bliżej poznać... Widzi więc stryj, że niema nic prostszego...
— Rzeczywiście, moja droga synowico, — odpowiedział hrabia z uśmiechem, — wszystko obmyślasz cudowni!.. Prawdziwym jesteś dyplomatą w spódnicy,
— I cóż? dyplomacya moja odniosła zwycięztwo? czy mam pisać?
P. de Franoy wstrząsnął głową.