gdy tymczasem Sebastyan oddalił się galopem ku Hantmont.
Pan de Franoy, jak to już powiedział Antoni, spał spokojnie głębokim snem.
Berta siedziała przy jego łóżku ze złożonemi rękami, spuszczonemi oczyma, a usta jej szeptały słowa modlitwy.
Lokaj wszedł do pokoju na palcach, zbliżył się do dziewczęcia i szepnął.
— Panienka pamięta rozkaz dzienny?.. Jenerał kazał, ażebym ja czuwał przy nim, a panienka poszła spać...
Berta skinęła głową potwierdzająco, a upewniwszy się spojrzeniem raz jeszcze, że stan ojca jej nie budzi żadnych obaw, wstała, nachyliła się nad starcem dotknęła ustami jego czoła, wzięła świecę z kominka a odchodząc, powiedziała Antoniemu.
— Położę się na łóżku, ale się nie rozbiorę... gdy by co zaszło niespodzianego, zapukajcie do mego pokoju...
Berta na tem samam piętrze, co jenerał, ale w lewem skrzydle, zajmowała apartament, który należał niegdyś do jej ciotki. Mieszkanko to składało się z przedpokoju, sypialni, saloniku i garderoby, z jednej strony prowadziły tu schody główne, z drugiej strony przytykały do garderoby schody uboczne,
Wszedłszy do siebie, dziewczę spojrzało mimowolnie w lustro i zarumieniło się żywo. Teraz dopiero spostrzegła Berta, że włosy jej się rozwinęły i spadały bujnie na ramiona, co widzieć musiał Sebastyan Gérard i doktór.
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/73
Ta strona została skorygowana.