Młody oficer i doktór chcieli się od śniadania wymówić. Jenerał przerwał im, twierdząc stanowczo, że przecie choremu nie należy się w niczem sprzeciwiać, a przytem Sebastyana chce na cały dzień zatrzymać, bo liczy na szachy, jako na najlepszy środek hygieniczny.
W pięć minut później siadano we czworo do stołu w pokoju jadalnym, a p. de Franoy zaniesiono dwa jajka na miękko, kotlet i trochę wody zabarwionej winem. Nawiasem dodajemy, że jenerał poddał się z uległości tej ścisłej dyecie, ale na widok rozcienczonego wina mocno się skrzywił.
I jedno i drugie śniadanie trwało krótko. Berta wraz z gośćmi wróciła do ojca. Doktór, którego obecność w zakładzie leczniczym była potrzebną, pożegnał jenerała, przyrzekając odwiedzić go nazajutrz, ale już jako gość, gdyż wizyta lekarska była już dla p. de Franoy zbyteczną.
— Moje dzieci — rzekł hrabia do Sebastyana i Berty, pochodźcie sobie po ogrodzie z dziesięć minut... zróbcie to dla mnie... bo potrzebuję sam na sam pomówić z naszą drogą baronową.
Młodemu oficerowi serce zabiło z radości... Będzie więc sam z Bertą przez dziesięć minut i to za wolą jej ojca!.. Szczęście nie spodziewane...
Panna de Franoy uczuła głęboki niepokój.
Po spotkaniu w nocy, po wyznaniach Sebastyana, po wyznaniach jej własnych, wprawdzie ubocznych, ale nie mniej przez to wyraźnych, znaleźć się znów bez świadków wobec tego, który ją kochał, którego kochała! ta myśl sprawiła jej przykrość nie pozbawioną przecie rozkoszy.
Strona:X de Montépin Dziecię nieszczęścia.djvu/88
Ta strona została skorygowana.