Strona:X de Montépin Marta.djvu/105

Ta strona została skorygowana.

Bratobójca opuścił okno i znów usiadł na swem miejscu.

∗             ∗

Daniel Savanne, pragnąc wcześnie powrócić do siebie, powierzył Matyldę opiece pani Verniere i oddalił się po przemówieniu Roberta do robotników.
Odkąd się dowiedział o śmierci brata, nie znając jeszcze szczegółów, które miał przynieść list zapowiedziany, spodziewany z dnia na dzień, stał się smutnym i posępnym, i sprawy, które miał powierzone, odczuwały straszliwy cios, który w niego ugodził.
Śledztwo w sprawie potrójnej zbrodni w Saint-Ouen znajdowało się wciąż na tym samym punkcie. Coraz mniejsza była nadzieja wykrycia winowajców, i teraz liczono najwięcej na przypadek.
Robert i Klaudjusz zaczynali oddychać swobodniej. Gdyby mała Marta znikła, wszelkie niebezpieczeństwo, byłoby zażegnane, gdyż obaj mieli przeświadczenie, że Weronika jest nieuleczalną, a więc bezsilną.
Powróćmy do Saint-Ouen, na bankiet.
W wielkiej sali restauracyjnej matki Aubin pito właśnie kawę, stojąc. Gromadki utworzyły się dokoła Roberta, objaśniającego w sposób nader zrozumiały, jaki postęp chce zaprowadzić w odbudowanej fabryce. Słuchano słów jego z głęboką uwagą, bo to, co mówił, interesowało słuchaczów do wysokiego stopnia.
Pani Verniere skorzystała z tej chwili, ażeby się zbliżyć do Weroniki, z którą Henryk Savanne dość długo rozmawiał podczas obiadu, wypytując ją o operację, jaką przechodziła, o cierpienia, jakich doznawała