pański przyjaciel, mieszkały tuż przy panu. Z poszukiwań zarządzonych okazuje się, że Germana Sollier umarła 26 grudnia 1895 roku i że jej córka Marta wziętą została przez swą babkę, odźwierną w pańskiej fabryce.
— Jesteś pan tego pewny?
— Raport mego wyniku jest dokładny, a dołączony jest do niego akt zejście Germany Sollier, wyjęty w merostwie Saint-Ouen.
— Odkąd jesteś pan w posiadaniu tych wiadomości?
— Od 31-go grudnia.
— Dlaczego więc dopiero dzisiaj przychodzisz pan do mnie z temi wiadomościami?
— Zamierzałem przyjść z niemi do pana dnia 2. stycznia, nie mogłem przewidzieć, że 1. stycznia zrana, wychodząc od siebie, rażony zostanę apopleksją, której tak smutne skutki odczuwam na sobie. Dodaję panu, że jestem zrujnowany. Przez trzy miesiące mej choroby straciłem klientelę. Nie mogąc już pracować i będąc bez środków, musiałem zamknąć biuro, wtedy odnalazłem w moich papierach raport, dotyczący Germany Sollier, przypomniałem sobie o rozkazach pana Gabrjela Savanne i przyszedłem pana uprzedzić.
— Trochę późno!
— To prawda, ale przyzna pan, że to opóźnienie jest nieszczęśliwe. Przytem, bądź cobądź, dotarłem do rezultatu, tak żywo upragnionego przez kapitana, co uczyni go bardzo uszczęśliwionym.
— Uszczęśliwionym! powtórzył Robert, byłby nim zapewne, gdyby jeszcze żył.
Strona:X de Montépin Marta.djvu/130
Ta strona została skorygowana.