Boga, przed którym stanąć mam i który, jak mam nadzieję, przyjmie mnie w Swem miłosierdziu.
„Stary przyjacielu mój, już się nie zobaczymy, kiedy będziesz czytał ten list, ja już przestanę żyć. Tyś był jedynym powiernikiem moich zgryzot, ty tylko wiesz, co ja wycierpiałem. Żałuję, wreszcie zachowam na zawsze wspomnienia tego wieczora, który spędziłem przy tobie, wieczora bardzo posępnego, bardzo bolesnego, a jednak rozświetlonego prawie radosnem światłem, posępnego i bolesnego wspomnieniami złego, jakie uczyniłem, a rozświetlonego myślą, że to złe mogłem, dzięki tobie, naprawić nieco.
„W owej epoce, jak chyba nie zapomniałeś ze zgrozą odtrącałem myśl, aby syn mój nie poznał tajemnicy mej słabości, mej winy. Przed śmiercią wyznaję przed nim, że w mojem życiu jest czarny punkt i że pragnąłbym od niego przebaczenia. Jeżeli zechce poznać ten punkt czarny, zapyta cię. Zwalniam cię z danej przysięgi. Powiedz mu prawdę. Być może nawet, że lepiej będzie, gdy się dowie. Serce podyktuje mu, jak ma postąpić, a ja jestem pewny jego serca.
„Żegnaj, mój stary przyjacielu, myśl o mnie i przez miłość dla mnie, czuwaj dobrze, nad kim wiesz. Żegnam!
Dla Henryka żadne światło nie tryskało z tego listu. Jaką słabość, jaki błąd, popełnił jego ojciec? Tylko Ryszard Verniere mógłby był na to odpowiedzieć, a Ryszard Verniere już nie istniał.