Strona:X de Montépin Marta.djvu/196

Ta strona została skorygowana.

Henryk, jak powiedzieliśmy oczekiwał stryja na stacji.
Po skończeniu codziennej pracy w szpitalu i po zjedzeniu śniadania na prędce, młodzieniec udał się do mieszkania prywatnego chirurga naczelnego w szpitalu św. Ludwika, do doktora Sermet. Przynaglany przez, panią Verniere, przez Matyldę i przez Alinę, ażeby spróbował jak najprędzej przywrócenia wzroku Weronice Sollier, Henryk chciał wypytać chirurga o szczegóły co do rany, która sprowadziła ślepotę, i co do operacji, przez niego dokonanej, a której ranna prawdopodobnie zawdzięczała życie.
Doktor znał Henryka. Przyjął go jak najgrzeczniej, odpowiadał na wszystkie jego zapytania i zawnioskował, że nie wierzy w powodzenie usiłowań, o których mu mówiono, i opinię swą opierał na rozumowaniach naukowych bardzo poważnych. Henryk nie dochodził jeszcze do żadnego wniosku. Chcał zbadać na nowo i bardzo zblizka kalectwo Weroniki, przed pomówieniem z naczelnym ordynatorem swej kliniki.
Stryjowi, który go wypytywał, odpowiedział:
— Wszystko, co mi mówią, niepokoi mnie. Nie wiem jeszcze, jakie powezmę postanowienie, ale przyznać muszę, że się lękam.


∗             ∗

Brama główna posiadłości Daniela Savanne otwierała się na aleję Północną. Willa, zbudowana między wielkim dziedzińcem z trawnikami i staremi drzewami, a ogrodem, sprawiała dobry efekt wśród krajobrazu. Sztachety z żelaza kutego zamykały podwórze. Po za temi sztachetami krzewy, artystycznie przystrzyżone,