Odwrócił kopertę i przeczytał napis. List był adresowany do ambasadora niemieckiego w Paryżu.
— Jakim sposobem list do ambasadora niemieckiego może się znajdować w książce tutaj, w bibljotece pana Verniere? zapytał sam siebie.
Wyjął z koperty, której jedna część była rozciętą, ćwiartkę papieru i rozwinął.
— Ależ to list cyfrowany! posłannictwo dyplomatyczne. W jaki sposób on mógł z rąk adresata dostać się do rąk mego ojczyma? To dziwne.
Oczy jego spoczęły znowu na ćwiartce papieru.
Na czele napisane były te wyrazy w języku niemieckim: Pan ambasador. Potem wydrukowany był nagłówek. Sztab Jeneralny. U spodu zaś te dwie litery: „P.L.“ Potemniżej:515+ 7= 670+ 23 — it.d.
— To dla mnie jest niezrozumiałe! wyszeptał Filip pod wpływem niezmiernego niepokoju. Co to znaczy. Bezwątpienia cyfry te zawierają jakąś tajemnicę, ciągnął dalej młodzieniec rozgorączkowany, niespokojny. Jakiej jednak natury?
I Filip starał się zrozumieć, odgadnąć klucz do uczynienia zrozumiałem tego dlań tajemniczego dokumentu. Powracał wciąż do dwóch liter P. X*. stojących po nad cyframi.
— Te dwie litery stanowią niezawodnie klucz, myślał, i czynił wysiłki nadludzkie, ażeby odnaleźć niewiadomą z tego zagadnienia. Zmęczony wreszcie, z tętniącemi skroniami, rzekł do siebie. Ja tego nie porzucę. Muszę się dowiedzieć. List ten nie opuści mnie. Zatrzymam go przy sobie.
Strona:X de Montépin Marta.djvu/245
Ta strona została skorygowana.