Strona:X de Montépin Marta.djvu/248

Ta strona została skorygowana.

Śniadanie zapowiedziane zostało na 12. godzinę.
Od godziny jedenastej Daniel, Matylda i pani Verniere zaczęły przyjmować przybywających. Bukietów i życzeń była prawdziwa obfitość. Sędzia śledczy promieniał. Robert i Filip, przybyli nieco później. Punkt o dwunastej całe zebranie było w zupełnym komplecie i udano się do sali jadalnej.
Około godziny drugiej miano pić kawę i likiery na tarasie, gdzie stoliczki ustawiono w cieniu.
Wydaje nam się zbytecznem dodać, że przy deserze gorące toasty były wznoszone na cześć Daniela Savanne i Roberta Verniere, znakomitego przemysłowca, pierwszorzędnego wynalazcy, który dał Francji nowe siły i otrzymał jako dobrze zasłużoną nagrodę Krzyż Legii honorowej.
Pani Verniere była u szczytu radości. Mąż jej stawał się wreszcie takim człowiekiem, o jakim marzyła.


∗             ∗

Weronika i Marta wśród spiekoty odbyły zwykłą wędrówkę i około godziny pierwszej zatrzymały się w restauracyjce przy moście Champigny, ażeby się posilić przed udaniem się do parku Saint-Maur, który był dla nich zyskowniejszym od innych.
O’Brien, który siedział w tej restauracji, widział, jak przybyły znużone. Wiedząc, że przechodzić będą tędy, czekał na nie, gotów je śledzić, skoro tylko opuszczą zakład, gdzie się zatrzymały.
Godzina druga wybiła, gdy udały się w dalszą drogę. Niewidoma jakby się pokrzepiła posiłkiem, lecz Marta,, przeciwnie, wydawała się zupełnie wyczerpaną. Ner-