Strona:X de Montépin Marta.djvu/291

Ta strona została skorygowana.

Młodzieniec, kończąc to czytanie, zbladł. Sens tego listu ukazywał mu się w całej zgrozie. Żądano kupienia, skradzenia tajemnicy uzbrojeń francuskich.
I coraz bardziej młodzieniec zadawał sobie to pytanie: Jakim sposobem dokument taki znajdować się mógł w ręku jego ojczyma?
Różne myśli przychodziły mu do głowy. To chciał zwierzyć się matce, to pomówić z Robertem Verniere, to ostrzedz rząd. Wreszcie wyrzekł:
— Jeszcze się namyślę.
I schował starannie list cyfrowany jak i dokonane przezeń tłómaczenie.


∗             ∗

Pan Savanne udał się do swego gabinetu w sadzie, gdzie nań już czekali, naczelnik policji i komisarz policji z Joinville. Zdali mu sprawę z daremnych poszukiwań, zarządzonych w parku Saint-Maur i w sąsiednich wioskach, i z rezultatu rewizji, dokonanej w willi Kasztanów, gdzie O’Brien wcale się nie pokazał. Głównym rezultatem tych poszukiwań było wykrycie zasobnej garderoby, dowodzącej widocznie, że magnetyzer najrozmaitszych używał przebrań.
— Łotr, dowiedział się, że Marta została odnaleziona, zawołał Daniel. Teraz ucieka i zapewne znajduje się już po za Francją. Trzeba jednak na wszystko baczną zwracać uwagę.
Pan Savanne pozostawszy sam w gabinecie przystąpił do szczegółowego obejrzenia walizy O’Briena, przyniesionej z willi Kasztanów.
Waliza zawiera tylko pieniądze i papiery. Pieniądze