był jak najprędzej uciec, zniknąć. Ale go zatrzymało zastanowienie.
Jeżeli Robert Verniere się zabił, to z pewnością dlatego, że go poznała Weronika i że mu nie pozostawiała żadna droga ocalenia, lecz on miał tysiąc szans, że w chwili przerażenia i zgnębienia przed samobójstwem, nie wymienił go jako spólnika. Ponieważ zaś Weronika go nie widziała, nie mogła go więc oskarżyć, a zatem nie istniał przeciw niemu żaden dowód. Uciekać w takich warunkach, byłoby to oskarżyć samego siebie, przyznać się do winy, a w takim razie, policja, puściwszy się za nim w pogoń, prędzej czy później potrafiłaby go odnaleźć.
Pozostał więc, a z zachowania się względem niego upewnił się, że nikt ani nie myślał go podejrzewać.
Tak więc wszystko szło dobrze, tylko tracił swój udział w skradzionych 550,000 franków. Tak jak magnetyzer O’Brien i on pracował za darmo.
Upłynęły cztery dni.
Komisarz policji z Neuilly spisał protokół z samobójstwa, które przypisano nagłemu obłędowi.
Pogrzeb Roberta odbył się przy udziale licznym robotników fabryki, która odtąd miała nosić firm ę: Filip de Nayle i S-ka.
Piątego dnia o godzinie jedenastej zrana Magloire przybył do sądu, prosząc, ażeby mógł się zobaczyć z sędzią śledczym.
Zacny mańkut miał rękę lewą, jedyną rękę, na temblaku. Po chwili wpuszczony został do gabinetu Daniela Savanne.
Strona:X de Montépin Marta.djvu/327
Ta strona została skorygowana.