A czy pan ma do mnie jaki interes? Mam pana o coś zapytać, panie Grivot. A o co, panie Magloire? A o to: Co pan zrobił z rewolwerem, który panu posłużył do zabicia na wpół Weroniki? Nie mogłeś go pan przecież sprzedać Prusom, ponieważ nie był nowego modelu, wynalezionego przez nieboszczyka zbrodniarza, twego wspólnika, Roberta Verniere. Grivot zbladł jak płótno. Wiesz pan, że mnie znieważasz! zawołał. Na co ja odpowiedziałem: Czy można znieważać hultaja takiego rodzaju? Czy można znieważać wściekłego psa? Kiedy się go spotyka, to go się zabija. Jednocześnie wyjąłem z kieszeni rewolwery. Wtedy Grivot głosem drżącym zapytał mnie: Czy chcesz mnie pan zamordować? Ja cię nie chcę zamordować, ponieważ nie jestem ani mordercą, ani zbrodniarzem, ani podpalaczem, jak ty. Ja ci wyświadczę wielki zaszczyt, że będziesz się bił ze mną, tak jak gdybyś był uczciwym człowiekiem. Weź ten rewolwer, ja mam drugi, policzymy dwadzieścia kroków i palniemy do siebie. On wziął broń, ja wyciągnąłem drugi rewolwer i cofnąłem się, ale nie odwracając się tyłem do łotra. Ostrożność! byłby mnie pewnie zastrzelił z tyłu. O dwadzieścia kroków zatrzymałem się. Raz! dwa! trzy! Pal! Strzelił jednocześnie ze mną. Zręczny był ptaszek. Kula jego przeszyła mi mięśnie w ramieniu, podczas gdy moja przebiła mu skroń. Taka sama rana, jaką zadał Weronice. Padł trupem na miejscu. Podniosłem rewolwer, pchnąłem nogą ciało bandyty do Sekwany, gdzie go ryby jedzą, i tyle.
— Magloire! rzekł Daniel Savanne. Chodź ze mną do prokuratora i opowiedz mu, coś mi opowiedział.
Strona:X de Montépin Marta.djvu/329
Ta strona została skorygowana.