— Nie dotyczą. Są tylko one następstwem jego śmierci!
— Więc czy chodzi tu o tajemnicę, która tylko panią obchodzi i którą pragniesz mi powierzyć?
— Tak, panie, przyczem chcę pana prosić o radę.
— Dobrze, gdy pani skończy zeznanie, wysłucham panią i obowiązuję się z tego nic nie wyjawić.
— Dziękuję panu. Spełnisz pan dobry uczynek, postępując tak i pomagając do wykonania dzieła, zbyt ciężkiego jak dla mnie słabej.
Łatwo zrozumieć, jak tajemnicze wyrazy mogły zaintrygować Roberta. Jaka może być tajemnica Weroniki? W tejże chwili pomyślał Robert o pakiecie banknotów, który skradł z kasy brata i na którym wypisane były te wyrazy: Depozyt Gabrjela Savanne. Tak, to musiało być to. Należało tylko wykryć, jakie stosunki mogły być między kapitanem okrętu i Weroniką Sollier?
— Pozostawmy na stronie tymczasem zwierzenia, które pragniesz mi pani uczynić a powiedz mi pani nazwisko osoby, którą wprowadziłaś do pana Ryszarda Verniere wieczorem w sobotę 30 go grudnia 1893 roku.
— Tak, panie, ten gość prosił mnie ażebym go oznajmiła.
— A jak się ten gość nazywał? — Gabryel Savanne.
— Mój brat! zawołał urzędnik zdumiony.
Słysząc te dwa wyrazy, Weronika drgnęła od stóp do głowy.
— Brat pański! powtórzyła drżąca, przestraszona.
Strona:X de Montépin Marta.djvu/42
Ta strona została skorygowana.