Strona:X de Montépin Marta.djvu/43

Ta strona została skorygowana.

Więc gdzież ja jestem?
— Jesteś pani w gabinecie sędziego śledczego, Daniela Savanne, brata Gabrjela Savanne, kapitana okrętu.
Weronika nawpół się podniosła. Opadła na krzesło zgnębiona. Więc znajdowała się wobec brata Gabrjela Savanne, człowieka, któremu, jak kazał jej przysiądz marynarz, nie miała wyjawić nigdy, że Marta jest córką kapitana i że majątek, przeznaczony temu dziecku, pochodzi od niego Teraz nie mogła już mówić. Trzeba jej było milczeć, aby nie złamać przysięgi, i wobec tego w Danielu Savanne nie będzie mogła znaleść potrzebnej pomocy do odzyskania majątku swej drogiej wnuczki. Fatalność zdruzgotała ostatnią jej nadzieję.
Daniel, zdumiony na chwilę twierdzeniem niewidomej, odzyskał władzę nad sobą.
— Jesteśmy wobec omyłki szczególnej, lecz widocznej ze strony pani, rzekł. To być nie może, ażebyś mego brata wprowadziła pani do gabinetu Ryszarda Verniere wieczorem dnia 30-go grudnia, a są na to niezbite dowody. Brat mój, przybywszy do Tulonu dnia 30-go grudnia zrana, przyjechał do mnie wprost zrana w niedzielę 31-go. W sobotę zatem wieczorem jechał jeszcze koleją, a nie znajdował się w Saint-Ouen.
— Tak, panie, wyjąkała Weronika, nie wiedząc, co ma odpowiedzieć.
— Zapewne oznajmiłaś pani panu Verniere nazwisko, podobne do mego brata, i ztąd pani omyłka. Ma ona jednak tylko o tyle znaczenie, że pozostawia nas w nieświadomości, jaka to osoba była w sobotę wieczo-