zwrócili pilniejszą uwagę na słowa pijaka.
— U jasnowidzącej? powtórzył stary Szymon. O coś ją chodził pytać?
— A no żeby mi przyszłość przepowiedziała!
— I cóż ci przepowiedziała?
— A to już ja wiem, i wierzę, a jaki tam szyk u tej jasnowidzącej, co za wspaniała z niej kobieta, a magnetyzer. Powiada do niej: „Śpij“, a ona zaraz fajt i już śpi i dopiero przez sen gada.
I opowiadając, naśladował ruchy magnetyzera.
— A gdzież to takie przedstawienie? zapytano.
— W najpiękniejszej dzielnicy miasta przy ulicy Zwycięstwa Nr. 42 b. słynny magnetyzer O’Brien.
Klaudjusz uśmiechnął się. Opowiadanie pijaka podało mu adres, którego Robert chciał szukać nazajutrz. Weronika zaś wyryła ten adres w pamięci i postanowiła jutro dać się zaprowadzić na tę ulicę.
O godzinie dziesiątej wstano od stołu i pożegnano się: Magloire odprowadził panią Sollier i Martę do ich mieszkanka.
— Mój dobry Magloire, rzekła doń Weronika, jutro poproszę cię, ażebyś mnie zaprowadził do jasnowidzącej przy ulicy Zwycięztwa.
— Jeżeli nie pomoże, to i nie zaszkodzi, odparł mańkut. Zjemy śniadanie i pojedziemy do Paryża.
I Magloire pożegnał się ze swemi protegowanemu.
∗ ∗
∗ |
Smutna wiadomość miała nazajutrz zrana przeszkodzić wykonaniu tego projektu. Magloire otrzymał z Point d’Ain list, na którego widok serce mu się ścisnęło smu-