— Wybornie! Zaraz; zaczniemy.... Jest... A, a! to ty, Ferrot! — dodał komisarz, zwracając się ku ślusarzowi z ulicy Roquette.
— Do usług pana komisarza.
— No, mój przyjacielu, otwórz ten grobowiec!
— Spróbujemy, panie komisarzu.
Ślusarz podszedł do drzwi żelaznych, wybrał jeden wytrych z dużego pęku, trzymanego w ręku i włożył go w zamek. Wytrych nie nadał się. Ferrot wziął drugi.
Starzec, który oddalił się trochę od gromadki, gdy agenci nadeszli, przypatrywał się badawczo wszystkiemu, co się dzieje.
Na twarzy jego malowało się mocne wzruszenie, niepokój znamionujący jakby dotkliwą troskę. Komisarz rozmawiał z dozorcą cmentarza.
— Odkąd służę w policji, a czasu to kawał, nic jeszcze tak dziwnego nie widziałem.
— A tak!
— Ale i to być jeszcze może, że jak to mówią: „z daleka coś, z bliska nic“. Zupełnie naturalnem może jest to, co nam się wydaje tak dziwnem.
Dozorca pokiwał głową.
— Nie sądzę — szepnął.
— I ja także, ale wszystko możebne. Kobieta, którą pan uważasz za nieżywą, może tylko zemdlała i w takim razie wyjaśnienie nie da na siebie czekać.
— To prawda.
Po wielokrotnych usiłowaniach bezskutecznych ślusarz wykrzyknął:
— Żaden wytrych nie da rady!
— Spróbuj pan jeszcze.
— Godzinę mogę jeszcze marudzić i nic nie wskóram. W zamku musi być wbity gwóźdź, albo co innego twardego i dlatego niepodobna otworzyć.
— Trzeba się o tem przekonać, zapiszę to w protokóle...
— Przekonacie się panie komisarzu, złamawszy zamek, ale teraz trzeba przedewszystlkiem otworzyć, a do tego potrzebne mi są obcęgi i dłuto.
— Oto są — rzekł Cabirol, podając narzędzia, po które niedawno posłał.
Ślusarz wziął je i zaraz się zabrał do roboty. Robota była ciężka. Dopiero po długiem męczeniu się zdołał otworzyć zamek przy pomocy dwóch robotników.
— Uf! — odetchnął, ocierając czoło — nareszcie!
Podszedł komisarz i chciał drzwi otworzyć. Uchyliły się tylko na kilka cali.
— Tam — wewnątrz jest przeszkoda jakaś! — zawołał — jak gdyby kto drzwi podparł.
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/13
Ta strona została skorygowana.