dając — mnie nie zaaresztują.
— Trzeba wszystko przewidzieć.
— Naturalnie, w myśl dawnej nauki moralnej: „Ostrożność jest matką bezpieczeństwa“.
Ale są rzeczy niemożebne, a do takich należy i znalezienie moich śladów.
Ozwał się dzwonek.
— Pan wie, kto to dzwoni? — zapytał Maurycy.
— Może to być tylko opat Meirriss.
Rzeczywiście za kilka sekund Verdier, w stroju opata, wszedł do saloniku.
Lartigues i Maurycy ścisnęli go za rękę.
— Pałacyk jest doskonale wybrany — rzekł Verdier — dobrze ci tutaj?
— Tak! samotne położenie domu czyni niemożebnem wszelkie szpiegostwo sąsiadów.
— Tego właśnie było potrzeba, winszuję ci.
Lartigues mówił dalej:
— Namyśliłeś się?
— Nad czem?
— Co nam czynić należy?
— Czekać będziemy na nowe polecenia.
— Pisałem do Londynu, trzeba zaczekać na odpowiedź.
Jednakowoż uważam za pożyteczne, przedsięwziąć pewne środki, lecz zanim to wam wyłuszczę, muszę zmyć głowę naszemu nowemu pomocnikowi.
— Mnie! — zawołał Maurycy zdziwiony.
— Panu!
— Cóż ja takiego uczyniłem?
— I jeszcze nie domyślasz się pan?
— Nie, choć biję się z myślami, nic nie odgaduję.
— Czyż to nie szaleństwo tak hulać tej nocy po dramacie podwójnym nocy zeszłej?
— Pan wie o tem? — zapytał Maurycy zmieszany.
— Wiem, że pan jadł kolację ze złotą młodzieżą i eleganckimi damami, a potem grałeś pan i grubo wygrałeś.
— I od kogoż to pan wie?
— Przez naszą policję.
— Przez pańską policję?
— Tak, przez policję, która w niczem nie ustępuje rządowej.
Widzisz więc pan, że dobrze jesteśmy zorganizowani.
Pan jesteś dla nas nowym znajomym, kochany nasz przyjacielu. Interesa nasze i najelementarniejsza chociażby ostrożność zaleca nam kontrolować pana i nie zaniedbujemy tego wcale. Uprzedzam pana, że każdy postępek pański, każde słowo pańskie będzie nam wiadome. — Radzę panu działać prosto i nie ściągać na siebie
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/136
Ta strona została skorygowana.