Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/139

Ta strona została skorygowana.
XXXVII.

Krótkie wiadomości, podane przez dzienniki z powodu podwójnego morderstwa, popełnionego w nocy przez jednego i tego samego złoczyńcę, sprawiły głębokie wrażenie.
Paryżanie z chciwością pragnęli dowiedzieć się o szczegółach i zwiedzali miejsca, będące widownią obu zbrodni, a przyjnajmniej te, gdzie znaleziono trupy.
Cmentarz Pere-Lachaise stał się miejscem wędrówek dla ludzi, łaknących silnych wrażeń.
Przewidując zawczasu, że tak będzie, naczelnik policji śledczej wydał odpowiednie polecenie.
Kordon sierżantów miejskich otoczył grobowiec Kurawiewów i niczem nie wzruszony, nie dopuszczał tłumu ciekawych.
Na ulicy Ernestyny gromadziło się niemniej ludzi.

★ ★ ★

Stosownie do planu, jaki powstał w jego głowie przy kolacji u Brebanta, kiedy się przysłuchiwał opowiadaniu barona Paskala de Landilly, hrabia Iwan Smoiłow, zaniepokojony tem, co słyszał o grobowcu, należącym do rodziny rosyjskiej, postanowił sam zobaczyć, co się stało.
Chciał natychmiast wiedzieć, co to jest za rodzina, której nazwiska nie wymieniały gazety.
Zjadłszy śniadanie w hotelu Wielkim, gdzie — jak to pamiętamy — czasowo zamieszkał, spytał, czy przyjechała już kareta, którą wynajmował na miesiąc, a otrzymawszy przeczącą odpowiedź — kazał sprowadzić dorożkę i polecił woźnicy jechać na cmetarz Pere-Lachaise.
Dorożka zatrzymała się przed główną bramą.
Hrabia wysiadł i udał się przez aleję, przepełnioną tłumem, prowadząca do tej dzielnicy, gdzie się znajdował grobowiec rodziny Kurawiewów.
Droga do grobowca była mu widocznie znana, bo doszedłszy do bocznej aleji, ku niej biegnącej, bez wahania puścił się w tę stronę.
W miarę, jak się zbliżał do celu wędrówki, tłum stawał się coraz bardziej ściśniętym i poruszał się wolniej. Przetłoczył się wśród ścisku, a znalazłszy się pierwszym szeregu ciekawych, chciał iść dalej.
Zatrzymał go miejski sierżant słowami:
— Nie można!
— Dlaczego?
— Taki rozkaz!
Młodzieniec przystanął.