Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/146

Ta strona została skorygowana.

udaje się — jak gdyby ich do tego jaki niewytłomaczony instynkt wbrew rozumowi i woli popędzał.
Atoli i Agenci, którym tę sprawę poruczono, powracali ze spuszczoną głową; nie usłyszeli oni nic, jak tylko próżne gadaniny, nic nie znaczące — albo wprost sprzeczne uwagi.

XXXIX.

Po południu dnia następnego, właśnie gdy pan de Gibray miał się udać do domu, wezwał go prokurator do siebie, a on do niego natychmiast się udał.
— Czyś się pan o czem nowem dowiedział, kochany panie de Gibray? — oto były pierwsze słowa, jakiemi prokurator wchodzącego sędziego śledczego powitał, — czy panu jego zręczność albo przypadek nie podał do ręki jakiej przewodnej nici?
— Niestety nie! — westchnął pan de Gibray.
— A więc sprawa jeszcze ciągle na pierwotnem stanowisku?
— Wstyd, że to wyznać muszę.
— Ciągle jeszcze w ciemności?
— Tak, a nawet nie chce mi się udać, abym sobie wyrobił sąd o powodach podwójnego morderstwa. Jedno tylko zdaje się być pewnem, że obie zbrodnie jedna i ta sama ręka popełniła. Z początku sądziłem, że mamy szukać mordercę albo morderców w bardzo wysokich sferach, że się tutaj rozchodzi1 o interes familijny, albo też — że się tutaj chcą za jakąkolwiek cenę straszną tajemnicę wiecznym pokryć pomrokiem.
— A teraz pan tę myśl porzuciłeś?
— Tak, jabym ją porzucił.
— Dlaczego?
— Ponieważ pozór wszelki czyni ją nieprawdopodobną, a przynajmniej bardzo wątpliwą.
— Zamordowani nie należą do wyższych stanów, mężczyzna jest tatuowany na ręce i nosił wraz z niewiastą nieznaczoną bieliznę.
— To jeszcze nie znosi pańskiego pierwotnego zdania, zamordowani mogli być służącymi znakomitych domów.
— Przypuszczam; dlaczego atoli mianoby mordować proste sługi?
— Ponieważ działali z polecenia swego państwa; ponieważ byli reprezentantami lub powiernikami familijnej tajemnicy, którą wraz z nimi na zawsze usunąć chciano.
— Służący znakomitych domów są znani bardzo wielu ludziom — a zatem poznanoby trupy ich w Mordze.