później w towarzystwie męża, którym był nie kto inny, tytko Letellier, handlarz wianków z ulicy Roquette.
— Cóż panowie przynosicie? zapewne dobrą nowinę! — przemówił do nich żywo prokurator.
— Tu jest pan Letellier, panie prokuratorze — przemysłowiec godny szacunku — odezwał się dyrektor policji, przedstawiając, swego towarzysza — ten pan był właśnie w mojem biurze i udzielił mi zeznań, według których, jeśli się sprawdzą, dostaniemy w przeciągu godziny w ręce podwójnego mordercę z cmentarza Pere Lachaise i ulicy Ernestyny.
— Czy być może? — zawołał pan de Gibray, który nie mógł uwierzyć dobrej nowinie — czy się pan przypadkiem nie mylisz? — dodał, zwracając się do pana Letelliera.
— Mam wszelką pewność, panie — prokuratorze! — odrzekł tenże.
— Na czem się zasadza pańskie przekonanie?
— Oto poznałem odnośnego człowieka, kiedy przed dwiema godzinami opuszczał cmentarz Pere Lachaise i do powozu wsiadał.
— Czy się pan też nie dał uwieźć przypadkowemu podobieństwu?
— Nie, panie prokuratorze, zbliżyłem się do niego i rozmawiałem z nim.
— Dlaczegóż go pan nie kazał natychmiast przyaresztować?
— Oglądałem się naokoło, ale jak daleko można było sięgnąć okiem, nie było widać żadnego miejskiego sierżanta, nadto próba przyaresztowania go byłaby narobiła hałasu, nastąpiło by było zbiegowisko, w którem bandyta mógłby łatwo znaleźć sposobność umknięcia. Uważałem tedy za rzecz rozsądniejszą ścigać go z oddalenia i wywiedzieć się, gdzie mieszka, albowiem on nie przeczuwa, że go odkryto i dlatego nie pomyśli o ucieczce.
— Aż dokąd podążyłeś pan z nim?
— Aż do hotelu Wielkiego.
— A czy on tam mieszka?
— Upewniłem się całkowicie pod tym względem.
— A to w jaki sposób?
— Spytałem się sługi hotelowego.
— Czy on jest Francuzem, czy obcokrajowcem?
— Jest Rosjaninem.
— Rosjaninem — powtórzył sędzia śledczy — to usprawiedliwia niezwykły obcokrajowy akcent, który wszyscy świadkowie u niego zauważyli.
— Jakże się nazywa ten Rosjanin?
— Nazywa się on prawdziwie, czy tylko fałszywie hrabią Smoiłowem.
— Powiadasz pan, że go poznałeś, a więc znałeś go pan poprzednio?
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/149
Ta strona została skorygowana.