głosem — gotówbym się założyć, że dziś czterdzieści stopni zimna. Człowiek w lód się zamienia.
Maurycy nie mówił nic, tylko uścisnął ręce — które doń się wyciągały.
Starszy garson oznajmił, że podano do stołu.
Każdy z współbiesiadników poprowadził damę pod rękę i przeszli do rzęsiście oświetlonej sali, gdzie był stół nakryty. Zaraz po zupie zawołał Paskal de Landilly:
— Wystawcie sobie, moi mili, że byłem dziś w bardzo interesującem miejscu. Zgadnijcie! Nie... nie odgadniecie! byłem w Mordze, słowo honoru pyszna myśl... Widziałem kobietę z cmentarza Pere Lachaise i mężczyznę z ulicy Ernestyny. Bardzo ciekawy widok i wierzcie mi bardzo wzruszający. Zimno się człowiekowi robi... Wystawcie sobie, że ci nieszczęśliwi...
— Ależ dosyć już, dosyć! — przerwała Adela Desirac — któż to o Mordze opowiada przy obiedzie, to apetyt odbiera.
— Dobra jest, słowo honoru, ale ma słuszność! — rzekł Paskal. — Dajmy pokój tej ponurej historii. W nocy Bóg wie, co mi się o niej śniło. Otaczały mnie zewsząd trupy, a później przyszedł komisarz, żandarmi, agenci, cała prefektura.
Ledwie Paskal de Landilly domówił tych słów, gdy otworzyły się drzwi od sali.
Przesasany wstęgą urzędową, wszedł przez nie komisarz do spraw sądowych, potem naczelnik policji śledczej, potem Letellier, Jodelet, a za nimi kilku agentów.
Na widok ich wszystkich biesiadników ogarnęło zdumienie, dochodzące aż do osłupienia.
Maurycy zbladł jak płótno. Po raz pierwszy drżeć począł.
Musiał za krawędź stołu uchwycić się, ażeby nie upaść.
— Gdybym mógł uciec — pomyślał.
Ale ucieczka była niemożebna — niemożebną fizycznie.
Agenci obstawili wszystkie wyjścia i zapewne mieli polecenie nikogo nie wypuszczać.
— Złapałem się — pomyślał morderca — ale mnie żywego nie wezmą. Postawiłem na kartę całe swe życie i przegrałem... co się należy zapłacę... umrę ale nie na rusztowaniu.
Wziął ze stołu nóż, aby zatopić go w sercu, w chwili, gdy dotknie się jego ramienia ręka agenta.
Wszystko to odbyło się o wiele prędzej, niż zdążyliśmy opowiedzieć.
W sali głęboka panowała cisza. Słychać było tylko przyspieszony oddech obecnych.
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/162
Ta strona została skorygowana.