— Otrzymałam list od pani Dubieuf — odrzekła młoda dziewczyna. — W tym liście zaprasza mnie do siebie na dzisiaj godzinę drugą.
Mówiąc to Symona, wyjęła z kieszeni list i podała go odźwiernemu, który go jednak nie wziął i rzekł:
— Proszę, niech pani wejdzie, żona moja zaprowadzi panią. Doroto! — zawołał.
Kobieta lat pięćdziesięciu, wcale jeszcze młodo wyglądająca, zbliżyła się, pytając:
— Cóż tam takiego?
— Oto tej panience pani Dubieuf kazała dziś przyjść o godzinie drugiej, trzeba ją zaprowadzić.
— Zaraz, proszę panienkę pójść za mną.
Dorota zaprowadziła dziewczę do przedpokoju, potem do obszernej sali i zlekka zapukała do drzwi, ukrytych w obiciu.
— Proszę — odezwał się głos kobiety.
Odźwierna otworzyła drzwi i rzekła:
— Przybyła tu panienka, do której pani list pisała.
— Gdzie jest?
— Tutaj, ze mną.
— Niech tutaj przyjdzie.
Dorota odstąpiła na bok i przepuściła Symonę, która też weszła do małego pokoju — gdzie pani Dubieuf sprawdzała rachunki.
Żona odźwiernego oddaliła się zaraz i młode dziewczę pozostało samo z przełożoną pensji.
Symona ukłoniła się nieśmiało, ale z wdziękiem. Teraz powierzchowność jej zdradzała wzruszenie i wielkie zakłopotanie, ale nie przedstawiała się ani niezgrabnie, ani śmiesznie.
Nie spuściła głowy i przymusiła się spojrzeć łagodnemi oczyma na panią Dubieuf, a spojrzenia obu kobiet spotkały się wzajemnie.
Przełożona pensji była kobietą lat czterdziestu, blondynka, blada, ani przystojna, ani brzydka, lecz twarz jej odznaczała się wyrazem rozumu i dobroci, jakim nacechowane były jej rysy dość wprawdzie pospolite.
Od razu spodobała się Symonie.
Przełożonej zaś dość było spojrzeć, ażeby wyrobić sobie zdanie o młodej dziewczynie; zrozumiała nieśmiałość, wzruszenie i zdanie jej było stanowczo życzliwe.
— Niech pani siada, bardzo proszę — rzekła wskazując na krzesło.
Symona wolałaby była nie siedzieć, ale bardzo była zmęczona daleką drogą.
— Dziękuję pani — szepnęła i siadła.
— Wszak to pani nazywa się Symona?
— Tak.
Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/178
Ta strona została skorygowana.