Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/242

Ta strona została skorygowana.

Gabriel pospieszył na ich spotkanie.
Po przywitaniu i krótkiej rozmowie rzekł wreszcie budowniczy:
— Muszę wstąpić do tapicera, porozumieć się z nim. To trochę długo potrwa, obawiam się więc bardzo, ażeby Marja nie czekała.
— Jeżeli będę musiała na ciebie czekać, to tem lepiej — wesoło odrzekło dziewczę. — W przyjemnem będę towarzystwie i słyszeć będę rozmowę o czem innem, niż o tapetach, meblach, mierzeniu, przegródkach, które trzeba usunąć, o rozszerzeniach drzwi.
— Prawda, kochany artysto — mówił dalej Bressoles — za dwa tygodnie rozpoczynamy przyjęcia, spodziewam się, że uczynisz mi zaszczyt i przyjemność swoją obecnością?
Przyjmuję z największą przyjemnością.
Marja wyjęła z kieszeni elegancki notesik — oprawny w kość słoniową i wziąwszy ołówek, zawołała:
— Zapiszę pana pierwszego na liście zaproszonych.
Marja zamknęła notesik.
— Chowasz już notes do kieszeni — zawołał Bressoles — a zapomniałaś do nazwiska szanownego mistrza naszego dodać nazwisko pana Alberta de Gibraya! to nie do wybaczenia!
Marja od samego początku rozmowy myślała ciągle o Albercie, ale nie śmiała pierwsza go zaprosić.
— Przepraszam — rzekła — byłam roztargniona, lecz to już naprawione — dodała.
— Mnie pilno odezwał się znowu Bressoles. — Zabierz się więc pan, panie Servet do roboty, a ja tymczasem pobiegnę do tapicera!
Bressoles pocałował córkę w czoło i wyszedł.
— Niech pani będzie łaskawą zacząć pozować — rzekł artysta do Marii.
Posiedzenie rozpoczęto.

IX.

Aime Joubert udała się do fotografa i oddała mu spinkę, prosząc, ażeby w jak najkrótszym czasie odfotografował ją w dwustu egzemplarzach.
Następnie powróciła na ulicę Maslay, gdzie jak wiemy, poleciła przyjść Jodeletowi i Martetowi
Obaj nie omieszkali się stawić.
O oznaczonej godzinie przynieśli wyciągi z ksiąg policyjnych hotelowych z wykazami nazwisk podróżnych, którzy wyjechali z Paryża dnia 21 grudnia.
Prócz tego przyniósł Martel nazwiska recydywistów, siedzących w obecnej chwili w więzieniach paryskich.
Wreszcie dowiedział się, gdzie przebywali zwykle Galoubet i Sylwan Cornu.
Jodelet zapytał: