Strona:X de Montépin Tajemnica grobowca.djvu/247

Ta strona została skorygowana.

stąd wędrować. Pobyt nasz w hotelu Niderlandzkim nie bez korzyści, bo otrzymałam dowód, że Juljusz Termitt ma wspólników.
Pani Rosier odniosła do kantoru klucz i dała zdziwionemu służącemu dziesięciofrankówkę.
— Jedziemy na kolej po rzeczy — powiedziała — za godzinę wrócimy.
O sto kroków od hotelu Aime Joubert odezwała się do Jodeleta:
— Teraz musimy się rozstać.
— Jaką mi pani da robotę?
— Pójdzie pan do konsulatu belgijskiego i dowie się pan, czy istotnie wizowany był przed dwunastu dniami paszport na imię Juljusza Termitt, a ja tymczasem postaram się odnaleźć ślady tego łotra. O szóstej wieczorem zobaczymy się na ulicy Meslay.
Jodelet oddalił się szybkim krokiem, a pani Rosier, wsiadłszy do dorożki, kazała się zawieźć na kolej lyońską i wprost poszła tam — gdzie się oddaje rzeczy.
Nic to jednak nie pomogło.
Przez dzień setki biletów wydawane są na pakunki, a nikt nie zapisuje nazwisk i nie zwraca uwagi na podróżnych.
Aime Joubert nie mogła powziąć żadnej wiadomości.

XII.

Było to dla agentki dotkliwą porażką.
Aime zwiesiwszy głowę, udała się do prefektury, gdzie oznajmiła naczelnikowi policji śledczej o swych poszukiwaniach i niepowodzeniu.
— Mojem zdaniem, kochana pani Joubert — odezwał się naczelnik policji śledczej — bardzo uważnie jej wysłuchawszy — należałoby szukać w innym kierunku.
— Dlaczego?
— Bo nic nie dowodzi, ażeby ten Juljusz Termitt był Piotrem Lartigues.
— O! to niezawodzie on! — zawołała pani Rosier. — Odpowiedź z Brukseli będzie dla nas dowodem. Straciłam jego ślad, ale muszę go odnaleźć. Inaczej nie byłabym „Kociem okiem“.
— Przekonana pani jesteś, że Lartigues — jeżeli to on ukrywa się pod imieniem Juljusza Termitta — nie odjechał z Paryża koleją lyońską dnia 21 grudnia?
— Stanowczo jestem o tem przekonaną. Jakąbądź łotr w tej sprawie odgrywa rolę, musi go ona bardzo obchodzić. Nie przypuszczam, ażeby się z Paryża wydalił.
W tejże chwili do gabinetu przyniesiono telegram.
— A to zapewne odpowiedź, której oczekujemy — odezwał się naczelnik policji śledczej — to niezawodnie od naszego agenta brukselskiego.